"AUTO FUTURA" SP.Z.O.O.

Skierowano mnie do warsztatu z TUZ. Na miejscu dokonano wyceny (polegała na wykonaniu dwóch zdjęć bez detali). Widoczne uszkodzenia to: zarysowania zderzaka przedniego, pęknięte zaczepy, pęknięta atrapa chłodnicy. Nie oceniono ewentualnych uszkodzeń mechanicznych wewnątrz. Zanim samochód został pozostawiony w warsztacie, otrzymałem pismo od TUZ o wypłaceniu na rzecz warsztatu kwoty bezspornej. Nie kiwnięto jeszcze palcem, a już wypłacono pieniądze. To było dla mnie dziwne. Po długim okresie zaproszono mnie na naprawę. Nie powiedziano kompletnie nic, co zostanie wykonane. Próbowałem się kontaktować z warsztatem, aby dowiedzieć się, co zostanie ostatecznie zrobione, w jaki sposób i kiedy pojazd będzie do odbioru. Za każdym razem deklarowano, że dziś właśnie wyjeżdża z lakierni i prawdopodobnie jutro będzie do odbioru. Takich telefonów było 3-4, każda kolejna próba kontaktu z Warsztatem była odrzucana. Dopiero późnym wieczorem w przed dzień wigilii zadzwoniono do mnie, że mam natychmiast odebrać pojazd, bo zostanę obciążony kosztami wynajmu auta. Zimno, ciemno, ulewny marznący deszcz a ja miałem odebrać pojazd po naprawie blacharsko-lakierniczej. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że jedyne co wykonano to pomalowano zderzak. Odmówiłem podpisana protokołu zdawczo-odbiorczego i zażądałem podpisania oświadczenia, że naprawa zostanie zakończona w późniejszym terminie. Dopiero następnego dnia rano oceniłem pojazd. Oczom nie wierzyłem w to, co ujrzałem. Na tylnym lewym nadkolu był świeży odprysk lakieru (kleks), zderzak w mojej ocenie nie został polakierowany, urwano zaczepy, źle spasowano, zarysowano krawędzi zderzaka i sąsiednich elementów, połamano atrapę chłodnicy (rozpada się w rękach), uszkodzono dodatkowo zamontowane na zderzaku światła LED. W najbliższy pracujący dzień od razu podjechałem przekazać swoje uwagi, pokazując dokładną dokumentację zdjęciową z dnia przekazania pojazdu i w kolejnym dniu po odebraniu samochodu. Pracownicy mnie zlekceważyli i dosłownie wyśmiali. Napisałem oficjalną reklamację mailem oraz dostarczyłem w papierze z potwierdzeniem odbioru. Nie odpowiedziano w żaden sposób na zgłoszone uwagi. Dopiero Ubezpieczyciel odpowiedział na kolejną reklamację, wzywając rzeczoznawcę, który jednoznacznie stwierdził, że samochód nie został naprawiony, a dodatkowo uszkodzony. A teraz najciekawsze... Po odebraniu samochodu z warsztatu zauważyłem że silnik pracuje niemiarowo i samoistnie gaśnie. Nie chciałem tego wiązać z naprawą balcharsko-lakierniczą, bo to już poważne oskarżenia ocierające się o kryminał, więc trochę sprawę odpuściłem. Dziś w ASO po podłączeniu do komputera jednoznacznie stwierdzono, że została wymieniona sonda lambda w czasie, kiedy samochód był w warsztacie. OMIJAJCIE AUTO-FUTURĘ SZEROKIM ŁUKIEM!